top of page

„IRA” – amerykański sposób na kryzys i geopolityczne porządki

Zaktualizowano: 15 sie 2023



Wraz z nowym rokiem nadeszły poważne zmiany w amerykańskiej legislaturze. Dnia 1 stycznia 2023 roku w życie wszedł Inflation Reduction Act (w skrócie IRA). Jest to ustawa obejmująca szeroki zakres zagadnień gospodarczych i społecznych, takich jak inwestycje podejmowane w celu zahamowania zmian klimatycznych, ochronę zdrowia, czy też regulacje podatkowe, które mają nie dopuścić do zwiększenia deficytu budżetowego. Jednak, ten na pierwszy rzut oka odnoszący się przede wszystkim do spraw wewnętrznych USA akt prawny, wywołał duże poruszenie pośród rządów innych państw, a w szczególności państw europejskich. Zaczęto nawet mówić o nowej wojnie handlowej pomiędzy USA a UE.


Na czym dokładnie polega Inflation Reduction Act i dlaczego wzbudził on poruszenie na całym świecie? Kto zyska na nowych regulacjach prawnych, a kto najpewniej na nich straci? Serdecznie zapraszam do lektury.


Trudne początki


„Ustawa o zmniejszeniu inflacji” to spadkobierca projektu ustawy Build Back Better Act, która przewidywała uchwalenie budżetu opiewającego na ponad 3,5 bln dolarów mającego służyć podobnym celom co IRA. Nie została ona jednak uchwalona, ponieważ dwóch senatorów z ramienia Demokratów – Joe Manchin i Kyrsten Sinema - nie poparło inicjatywy swojej partii.


Sytuacja ta nie powtórzyła się jednak w przypadku następnego projektu, który zakłada nieporównywalnie mniejsze wydatki z budżetu państwa w kwocie ok. 738 mld dolarów. Inflation Reduction Act został zaakceptowany przez Senat 7 sierpnia, by zostać podpisanym przez prezydenta USA Joe Bidena dziewięć dni później. Dla Partii Demokratycznej był to znaczący sukces, który wprowadził powiew optymizmu przed wyborami środka kadencji, albowiem przełamał on kryzys legislacyjny spowodowany działaniami Republikanów, którzy przez długi czas skutecznie blokowali wszystkie ważniejsze dla Demokratów ustawy.


Co zawiera ustawa?


Zdecydowanie największą część budżetu (391 mld dolarów) pochłonąć ma walka ze zmianami klimatycznymi. Jest to zgodne z obietnicami wyborczymi obecnego prezydenta, jako że był to istotny punkt jego kampanii. Wydatki mają objąć głównie inwestycje w nowe, odnawialne źródła energii oraz inwestycje infrastrukturalne. Ponadto pakiet reform obejmuje zachęty podatkowe do korzystania z elektryczności w celu ogrzewania domów i przestawiania się z samochodów z napędem tradycyjnym na elektryczne. Jest to kolejny krok ku ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych. Aktualnie USA jest drugim największym producentem tych związków na świecie, a owe przepisy mają pozwolić ograniczyć emisję o ok. 40%, co najmniej do poziomu z roku 2005.


O ponad 100 miliardów dolarów mniej (238 mld) przeznaczono na zmniejszenie deficytu w budżecie federalnym. Miałby on zmniejszyć się o 1,9 biliona dolarów na przestrzeni następnych 20 lat. Program obejmuje przede wszystkim reformę podatkową. Jednym z jej najważniejszych punktów jest zwiększenie efektywności egzekucji podatków, w szczególności od podmiotów generujących największe przychody. W tej chwili stanowi to wyraźny problem dla budżetu państwa, jako że według szacunków Departamentu Skarbu USA ponad połowa nieuregulowanych należności podatkowych pochodzi od 5% najlepiej zarabiających korporacji i osób prywatnych. Oprócz tego, IRA nakłada obowiązek daniny w wysokości 15% dochodów deklarowanych w sprawozdaniu finansowym dla wszystkich korporacji o zyskach powyżej 1 mld dolarów w skali roku.


W kwestii ochrony zdrowia ustawa przewiduje m.in. działania prowadzące do redukcji obciążenia finansowego budżetów domowych, które powstaje na skutek wydatków na najbardziej niezbędne leki. Kiedy wejdzie ona w życie, federalny fundusz ubezpieczeń dla emerytów Medicare będzie mógł negocjować ceny leków na receptę oraz w przypadku przekroczenia rocznego limitu wydatków na te środki (2 tyś. dolarów per capita) pokryje ich koszty. Ponadto refundowane będą koszty zakupu insuliny do 35 dolarów miesięcznie.


Wojna handlowa z UE?


Inflation Reduction Act, jak już wiemy, nie ogranicza się jedynie do działań związanych z zapewnieniem stabilności amerykańskiej gospodarki. W rzeczywistości jest kompleksowym aktem prawnym nadającym państwu szereg kompetencji do ingerowania w rozmaite dziedziny społeczno-gospodarcze. Fakt ten nie umknął europejskim przedsiębiorcom oraz politykom w Brukseli, a temat stał się głośny na przełomie listopada i grudnia 2022 r.


Z perspektywy UE najbardziej niekorzystne są przepisy odnoszące się do przemysłu motoryzacyjnego, który ma duży wkład w unijny PKB. Teoretycznie ich głównym celem jest ograniczenie emisji dwutlenku węgla, jednak po analizie IRA łatwo przewidzieć szereg dodatkowych konsekwencji, jakie potencjalnie za sobą pociągną - a te mogą mocno uderzyć w europejskich producentów.


Ustawa przewiduje bowiem, że rząd Stanów Zjednoczonych będzie dopłacał nawet do 7,5 tyś. dolarów (w formie ulgi podatkowej) do zakupu każdego samochodu z napędem elektrycznym, lecz wyłącznie wtedy, gdy będzie on montowany na terenie USA z komponentów, które zostały wyprodukowane na amerykańskiej ziemi lub na terenie innego państwa, z którym USA podpisało umowę o wolnym handlu. Takiej umowy pomiędzy Waszyngtonem a Brukselą nie ma.


Podobne przepisy dotyczą również innych produktów powiązanych z alternatywnymi źródłami energii tj. paneli fotowoltaicznych, technologii wodorowych, pomp ciepła czy baterii, co czyni IRA ustawą o silnie protekcjonistycznym charakterze.


W perspektywie czasu może doprowadzić to do sytuacji, w której największe firmy będą przenosić produkcję za Atlantyk, ponieważ przestanie ona być opłacalna na Starym Kontynencie. Wpłynie na to nie tylko treść IRA, ale również nieustannie rosnące koszty produkcji w Europie spowodowane m.in. potężnym wzrostem cen energii, szalejącą inflacją oraz ogólną destabilizacją spowodowaną wojną w Ukrainie. Doprowadziłoby to do odpływu kapitału z UE, a co za tym idzie, zmniejszenia konkurencyjności jej gospodarki, utrudniając tym samym stabilizację. Ponadto, Europa musiałaby się wtedy zmierzyć także z rosnącym bezrobociem, a zatem prawdopodobnym spadkiem poziomu życia oraz większymi wydatkami na świadczenia socjalne z budżetów państw.


Powagę sytuacji dostrzegają europejscy przywódcy, jednak do tej pory nie udało się wypracować konsensusu odnośnie odpowiedzi na amerykańską ustawę. Głosy w UE są podzielone pomiędzy zwolenników wprowadzenia podobnych regulacji na terenie Unii a tych, którzy zdecydowanie chcą ich uniknąć, uważając negocjacje z USA za najlepsze wyjście. Wiodącą postacią zaangażowaną w poszukiwanie rozwiązania jest prezydent Francji Emmanuel Macron. Na przestrzeni ostatnich miesięcy omawiał on tę kwestię z przedstawicielami europejskiego biznesu. Ponadto, mimo iż opowiada się za stworzeniem odpowiednika protekcjonistycznych regulacji IRA przez UE, stał się twarzą europejskich negocjacji z USA, poruszając temat nowego prawa podczas spotkania z Joe Bidenem w Waszyngtonie.


Co tak naprawdę stoi za Inflation Reduction Act?


Globalny kryzys daje państwom wiele pretekstów do wprowadzania niestandardowych i protekcjonistycznych regulacji gospodarczych oraz stanowi dla nich naturalne uzasadnienie. Jednak w przypadku IRA z całą pewnością nie chodzi tylko o „zmniejszenie inflacji”, a sytuacja geopolityczna towarzysząca uchwaleniu ustawy odgrywa istotną rolę. Zaledwie kilka dni przed jej przyjęciem miał miejsce największy od lat kryzys w relacjach na linii Waszyngton-Pekin, wywołany wizytą spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi na Tajwanie.


Napięcia pomiędzy USA i Chinami nieustannie rosną, co doskonale odzwierciedlają zapisy w nowej Strategii Bezpieczeństwa USA. Państwo Środka zostało wymienione w niej jako największe zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych. Ponadto wskazuje ona, że strategiczna rywalizacja pomiędzy tymi państwami powinna wejść na wyższy poziom i obejmować przede wszystkim obszar nowych technologii i światowej gospodarki.


W tych dwóch dziedzinach USA traci coraz więcej na rzecz ChRL, a osoby odpowiedzialne za tworzenie strategii w Waszyngtonie doskonale zdają sobie z tego sprawę. Stąd też rosnąca ilość barier handlowych obejmujących branże tzw. „gospodarki przyszłości” tj. półprzewodniki, technologie energetyczne, czy samochody elektryczne, których doskonałym przykładem jest chociażby wydana w październiku dyrektywa zakazującą amerykańskim firmom sprzedaży najbardziej zaawansowanych technologicznie półprzewodników do Chin, czy właśnie IRA. Naturalnie stanowią one następny etap rywalizacji pomiędzy dwoma mocarstwami.


Jakie mogą być konsekwencje wprowadzenia Inflation Reduction Act?


Koncentrując się na gospodarce międzynarodowej oraz geopolityce, regulacje zawarte w IRA mają ułatwić Stanom Zjednoczonym pozostanie najsilniejszym państwem na arenie międzynarodowej oraz pozwolić na zdystansowanie Chin, które przez ostatnie lata goniły je w błyskawicznym tempie.


Przy obecnym stanie rzeczy, silnie ingerujące w globalny rynek przepisy IRA z dużym prawdopodobieństwem spowodują pobudzenie produkcji przemysłowej w USA oraz ich bezpośrednim otoczeniu tj. w Kanadzie i Meksyku. Skutkować to będzie reindustrializacją ukierunkowaną przede wszystkim na branżę high-tech, a także nowoczesne technologie energetyczne. Pozwoli to Stanom Zjednoczonym zabezpieczyć produkcję w obszarach strategicznie przyszłościowych, napędzić gospodarkę, a także zmniejszyć ogromną przewagę Chin choćby w dziedzinie zielonej energii.


Rozważywszy motywy stojące za IRA z perspektywy stosunków międzynarodowych, można odnieść wrażenie, że UE w tej sytuacji jest postronną ofiarą rywalizacji amerykańsko-chińskiej, gdyż USA stawia głównie na zabezpieczenie swoich interesów narodowych w kontekście strategicznej rywalizacji z Chinami, co nie powinno dziwić. Niestety, wprowadzenie ustawy może spowodować długotrwały odpływ kapitału i produkcji z Europy do Stanów Zjednoczonych, które staną się korzystniejszym miejscem dla podmiotów gospodarczych.


Ponadto, nowe ustawodawstwo wpłynęło negatywnie na stosunek europejskich potęg do USA. Niemcy otwarcie sprzeciwiają się bipolarnemu porządkowi międzynarodowemu i decouplingowi (zmniejszaniu współzależności) z Państwem Środka, stając tym samym w opozycji do polityki zagranicznej Waszyngtonu. Dowodem tej postawy jest listopadowe spotkanie kanclerza Niemiec Olafa Scholza z przywódcą Chin Xi Jinpingiem, na którym obydwie strony wyraziły chęć pogłębienia współpracy gospodarczej i handlowej. Z kolei prezydent Francji Emmanuel Macron jest bardziej sceptycznie nastawiony do pogłębiania więzi z ChRL, opowiadając się za odwetowym wprowadzeniem protekcjonistycznych regulacji w UE. Nie znajduje on jednak poparcia pośród wielu europejskich przedsiębiorców.


Okoliczności te budują całkiem pesymistyczną perspektywę dla rozwoju europejsko-amerykańskiej współpracy gospodarczej, a dodatkowo potwierdzają tezę o nowych priorytetach amerykańskiej polityki zagranicznej, w której Stary Kontynent stopniowo schodzi na drugi plan. Niemniej jednak, nie oznacza to załamania jedności transatlantyckiej, a Bruksela i Waszyngton z pewnością będą szukały rozwiązań godzących interesy obydwu stron. Nie zapominajmy również o fundamentalnych kwestiach łączących UE z USA, takich jak liberalne wartości, demokracja, czy bezpieczeństwo.

Autor: Jan Gregorczyk

Źródła:

https://www.crfb.org/blogs/ira-saves-almost-2-trillion-over-two-decades


bottom of page