top of page

Tajwan zdecydował. Lai Ching-te nowym prezydentem Republiki Chińskiej, antychińskie DPP u sterów władzy. 

Zaktualizowano: 24 sty



Z dniem dzisiejszym można z całą pewnością stwierdzić, że nie doszło na Tajwanie do rewolucji u sterów władzy. Wybory prezydenckie, które odbyły się 13 stycznia 2024 r. wyłoniły nową głowę państwa na "pięknej wyspie", Tajwanie. Wybór Lai Ching-te, kandydata DPP (Demokratycznej Partii Postępu), jest zarówno świadectwem społeczno-kulturowych tendencji na Tajwanie jak i katalizatorem zdarzeń, do których może dojść w związku z kontynuacją politycznej doktryny Republiki Chińskiej. 


Tajwan czy Republika Chińska? Wybory tożsamościowe. 

Gdy mówimy o Tajwanie, myślimy o tym, co formalnie nazywa się Republiką Chińską. Państwo to, powstałe po ucieczce Chang Kaj-Szeka z Chin kontynentalnych, de iure jest kontynuacją państwowości Republiki Chińskiej, powstałej na początku XX po upadku Cesarstwa Qing. W okresie zimnej wojny prowadziło to do komplikacji natury prawnej oraz swoistej rywalizacji z ChRL o uznanie między dwoma ośrodkami politycznymi. 


Z czasem jednak w społeczeństwie Republiki Chińskiej doszło do przeobrażeń. Wraz z mieszaniem się Chińczyków kontynentalnych przybyłych z republikanami w 1949 z mieszkańcami "rdzennymi" oraz migrantami japońskimi (do II wojny światowej Tajwan był zależny od Japonii) doszło do utworzenia nowej tożsamości narodowej - narodowości tajwańskiej, będącej przede wszystkim mieszanką dorobku chińskiego z kulturą globalizacji i wieloma naleciałościami amerykańskimi i japońskimi. 


Rozumienie takie ma swoje konotacje polityczne. Coraz rzadziej kontynentalne Chiny postrzegane są na wyspie jako macierz, od której w wyniku nieszczęśliwych kolei losu Tajwan został odłączony. Coraz częściej wyspa uznawana jest za odrębne państwo (nawet jak nie mówi się tego głośno) z odrębną kulturą, tożsamością narodową i interesem politycznym. Emanacją takiego spojrzenia na Tajwan, jest partia DPP, która jak już teraz wiemy, ma swojego człowieka na fotelu prezydenckim. 


Reakcja na politykę konfrontacyjną 

Dwóch najbardziej liczących się kontrkandydatów w wyścigu o fotel prezydenta określić można jako polityków ugodowych wobec Pekinu. Zarówno Ko Wen-je (TPP, Tajwańska Partia Ludowa) jak i Hou Yu-ih (Kuomintang) deklarowali wolę odprężenia w stosunkach z Pekinem oraz otwarcie się gospodarcze Tajwanu na współpracę z Chinami kontynentalnymi. Obu kandydatów można uznać za świadectwo narastających nastrojów ugodowych panujących wśród znacznej części społeczeństwa Tajwanu. 


Rola prezydenta i formuła wyborów 

Na wynik niedawnych wyborów ogromne znaczenie miała ich nietypowa formuła. Na Tajwanie bowiem wybory prezydenckie mają formułę 1-turową (a nie jak w m.in. w Polsce, gdzie wybory są dwuturowe). W konsekwencji, kandydat nie potrzebuje finalnej aprobaty bezwzględnej większości społeczeństwa. Wystarczy po prostu dostać najwięcej głosów spośród kandydatów. 


W świetle tej formuły śmiało można mówić o strategicznym prezencie, jaki otrzymał Lai Ching-te od opozycji - rozłożenie głosów ludności, nastawionej sceptycznie do polityki DPP, na dwóch silnych kandydatów. To rozbicie głosów między Ko Wen-je oraz Hou Yu-ih ułatwiło polityczną sytuację ówczesnego wiceprezydenta, bowiem zniwelowało znaczenie elektoratu ugodowego wobec Chin. Pomimo porównywalnej liczby wyborców radykalnie anty-chińskich i tych bardziej ugodowych, to kapitał polityczny tych pierwszych wykorzystany został efektywniej. 


Prezydent na Tajwanie pełni funkcję głowy państwa i posiada dość szerokie kompetencje. Mianuje członków yuanu wykonawczego (to znaczy egzekutywy), w tym premiera. Wszyscy członkowie władzy wykonawczej są przed nim odpowiedzialni politycznie. Ponadto jest on zwierzchnikiem sił zbrojnych oraz reprezentuje Tajwan w polityce zagranicznej. 


Wyniki wyborów

Oficjalne wyniki wyborów na Tajwanie wyglądają następująco: zwycięzcą z wynikiem 40.1% głosów jest Lai Ching-te, co przekłada się na ponad 5,5 miliona głosów. Na drugim miejscu uplasował się kandydat Kuomintangu, Hou Yu-ih z wynikiem 33,50%. Na miejscu trzecim znalazł się Ko Wen-je z wynikiem 26,5%. Frekwencja wynosiła natomiast 71,86%. 


Kim jest nowy prezydent? 

Lai Ching-te dotychczas pełnił funkcję wiceprezydenta Republiki Chińskiej za kadencji dotychczasowej Pani Prezydent, Tsai Ing-wen. Nowo wybrany prezydent był postrzegany jako suwerenista tajwański, o czym świadczyć może jego wypowiedź sprzed lat, w której to określił się "pragmatycznym działaczem na rzecz niepodległości Tajwanu"; ostatnio jego podejście, mimo że wciąż anty-chińskie, złagodniało. Z wykształcenia jest natomiast lekarzem (medycynę ukończył na Państwowym Uniwersytecie Tajwańskim w Tajpej), który swego czasu uchodził za jednego z lepszych specjalistów na wyspie. Swój zwrot w stronę polityki określił jako „niespodziewaną przygodę”.


Strata legislatywy - wyniki wyborów parlamentarnych

W tle wyborów prezydenckich na Tajwanie przeprowadzone zostały wybory parlamentarne (konkretnie do yuanu legislacyjnego, mieszczącego 113 przedstawicieli narodu). Wyniki głosowania przedstawiają się następująco: DPP – 51 mandatów, Kuomintang 52 mandaty, TPP - 8 mandatów, a niezależni 2 mandaty. Wynika z tego, że prezydencka partia DPP nie posiada większości w izbie ustawodawczej, co oznacza konieczność współpracy z partiami opozycyjnymi. Sytuacja ta jest na rękę partii TPP, czyniąc ją de facto “języczkiem u wagi” w yuanie ustawodawczym. Współpraca z nią, będzie konieczna dla obydwu najsilniejszych partii w jakiejkolwiek procedurze ustawodawczej.


Reakcje świata na wyniki 

Wybór nowego prezydenta podzielił społeczność międzynarodową. Przewodniczący Xi Jinping już przed wojną ostrzegał przed głosowaniem na DPP, a wybór ten określił jako "wybór między pokojem a wojną". W innych komunikatach władze z Pekinu jasno sygnalizowały, którego kandydata nie zaakceptują, określając nowo wybranego prezydenta "podżegaczem do wojny". 


W reakcji na oficjalne wyniki wyborów, chińska dyplomacja zainicjowała narrację umniejszania wagi wyborów w Tajpej określając je "wewnętrzną sprawą Chin" i "wyborami lokalnymi". Reakcję USA, w praktyce głównego gwaranta bezpieczeństwa Tajwanu, należy określić jako powściągliwą. Prezydent Biden stwierdził, że "Stany Zjednoczone nie popierają niepodległości Tajwanu". 


Co po wyborach? 

Prezydent Tsai Ing-wen już w swoim pierwszym wystąpieniu ostro zadeklarował swoją postawę wobec Pekinu: „Jako prezydent mam ważny obowiązek utrzymania pokoju i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej. Będę działać zgodnie z porządkiem konstytucyjnym Republiki Chińskiej w sposób zrównoważony i utrzymujący status quo po drugiej stronie cieśniny – powiedział. — Jednocześnie jesteśmy zdeterminowani chronić Tajwan przed ciągłymi groźbami i zastraszaniem ze strony Chin.”


Z drugiej strony nie należy spodziewać się, że nowo wybrany prezydent będzie w stanie prowadzić swój wymarzony kurs polityki, z racji na brak uzyskanej większości w izbie ustawodawczej Republiki Chińskiej. Niezależnie od wyniku wyborów na Tajwanie, sytuacja na wyspie byłaby łatwa, z racji na obiektywne położenie wyspy w światowym ładzie geopolitycznym. Niemniej jednak, wybór kandydata DPP zwiastuje kontynuację kursu kolizyjnego z ChRL oraz bliskiej współpracy z USA w kwestii bezpieczeństwa. Czy spowoduje w najbliższym czasie agresywne posunięcia ze strony Pekinu? Trudno to przewidzieć, na pewno jednak jest to wybór nie zwiastujący znormalizowania trudnych relacji chińsko-tajwańskich.


Autor: Mateusz Kmita


Źródła:




bottom of page